Poprzedni był wpis o „Titanicu”, a teraz „Park Jurajski" Stevena Spielberga – o co chodzi?
Otóż niedawno słynny film Spielberga powrócił na ekrany kin z okazji dwudziestolecia premiery w wersji 3D. Film wygląda lepiej, głębiej, wyraźniej. Bez wątpienia jest to konwersja na najwyższym poziomie. Dosłownie każdy pyłek na obrazie ma swoje miejsce w przestrzeni, a Laura Dern w swych szortach wygląda jeszcze atrakcyjniej. Największą frajdę sprawiło mi jednak obejrzenie ukochanego filmu po raz pierwszy w życiu na srebrnym ekranie. A co ma to wspólnego ze mną? Właśnie przez ten film zacząłem filmować! Dosłownie.
Pod koniec lat 90tych, TVP wyemitowała owy film na antenie „jedynki”. Ja, będąc zaledwie kilkulatkiem bawiącym się 24h na dobę klockami Lego, natychmiast wpadłem w dinomanię. Czytałem i kupowałem wszystko co miało związek z dinozaurami, a gdy brat załatwił mi drugą część Parku Jurajskiego – „Zaginiony Świat” na kasecie VHS oglądałem go non stop. Z klocków Lego budowałem liczne pojazdy, które pojawiały się w filmie, lecz nigdy nie miałem okazji obejrzeć raz jeszcze pierwszej części filmu o wskrzeszonych do życia dinozaurach. Wszystko zmieniło się pewnego dnia gdy w naszym płockim Auchan ujrzałem na regale lśniącą w czarnym pudełku kasetę VHS z pierwszą częścią przeboju Spielberga. Na szczęście natychmiast udało mi się naciągnąć rodziców na zakup – swoją drogą był to mój pierwszy oryginalny film w kolekcji. A teraz przechodzimy do rzeczy.
Otóż przed filmem z okazji premiery kinowej trzeciej części Parku Jurajskiego, Lego połączyło siły z samym Stevenem Spielbergiem tworząc zestawy związane ze sztuką filmową. Właśnie na owej kasecie znalazła się zapowiedź sztandarowego zestawu z kamerą, podręcznikiem i oczywiście z zapasem klocków!
P.S. Kamera działa po dziś dzień, czego nie mogę powiedzieć o „lepszej”, „droższej” i „nie będącej zabawką” kamerą Samsunga ;P