W zeszłym tygodniu miałem przyjemność fotografować, drugi raz już, uroczą Andżelikę Lewandowską. Tym razem wybór padł na białe tło, które wreszcie udało mi się równo rozwiesić (nawet sobie nie zdajecie pojęcia jakie to trudne w partyzanckich warunkach!). Sesja poszła bardzo sprawnie, a obróbka zaledwie pół tygodnia, co jak na mnie jest czasem zaskakująco krótkim – nigdy nie obrobiłem zdjęć w krócej niż tydzień… Nieważne. Obawiam się tylko, że to ostatnia sesja na tle na najbliższe miesiące, ale cóż. Miło będzie wrócić do pleneru!